niedziela, 14 lipca 2013

Płomyczek I.

Idę szybkim krokiem przez Oxford Street.
Nie chcę robić za
kupów, tylko jak najszybciej dostać się do swojego mieszkania, które znajduje się  cztery ulice dalej.Nagle słyszę jakieś piski, krzyki - " O Boże, to oni, Sami, to oni!!!".Zirytowana rzucam okiem w stronę owego pisku – dwie dziewczynki zaczęły się drzeć na widok pięciu chłopaków.Wszyscy mieli kaptury i ciemne okulary, prawdopodobnie nie chcieli, żeby ktoś ich rozpoznał.Idą może dwa metry za mną, więc staję, żeby im się przyjrzeć.Jeden unosi głowę i patrzy na mnie; mimo ciemnych okularów w jakiś dziwny sposób to wiem.Czuję, jak przeszywa mnie dreszcz.Klnę cicho pod nosem i odwracam się do niego tyłem, przyspieszam.Piski stają się głośniejsze, panowie niemal depczą mi po piętach.W pewnym momencie zaczynają biec, co jak dla mnie jest kompletnym idiotyzmem.Oczywiście, patrząc na moje szczęście, jeden z nich musi mnie potrącić tak, ze upadam.
- Ej! - krzyczę  zezłoszczona. Chłopak, który na mnie patrzył odwraca się i wygląda, jakby podejmował jakąś decyzję; lekko przygryza wargi, robi głębszy wdech. W końcu wzdycha ciężko i szybko do mnie podchodzi.
- Przepraszam, wszystko w porządku? -pyta miłym tonem, nie zważając na jakieś wrzaski nad jego uchem („Zayn, wyjdź za mnie! Zayn, kocham cię! Zayyyyn, zdjęcie, jedno, proszę!”). Unoszę lekko brew i skupiam się na poszczególnych częściach mojego ciała.
- Chyba tak.
- Powinnaś nosić niższe szpilki, upadek w nich nie wyglądał na miły. -mówi, uśmiechąjac się ironicznie.
- Powinieneś bardziej uważać, tobym się nie przewracała. -warczę. Nie obchodzi mnie za bardzo, kim on jest, ja, jako ja – najpopularniejsza bloggerka w Wielkiej Brytanii poznałam kilka sławnych osób i chłopczyna z jakiegoś boysbandu mnie nie rusza.
-Zayn, chodź już! Nie mamy czasu! -woła do niego ktoś. Ruszam wzrokiem w jego stronę; to prawdopodobnie jego przyjaciel.
-Nie jesteś od tego, żeby mi mówić, co powinienem robić, a czego nie. - mruczy mi lekko do ucha, schylając się.
Unoszę wysoko brwi i wydaję z siebie cichy okrzyk pełen zdumienia. Jak on śmie?! Jak on w ogóle może mi szeptać coś do ucha?! Patrzę na swoje odbicie w jego okularach.
-Nie jesteś od tego, żeby mi tu szeptać coś do ucha. - warczę przez zaciśnięte zęby.
-Czyżby? Każda z tych dziewczyn wiele by oddała, żeby być na twoim miejscu. - kręci głową z uśmiechem.
-Ale ja nie. - ucinam - Nie rusza mnie to, sory. Idź sobie do nich, powodzenia.
Odwracam się na pięcie i pewnym siebie krokiem staram się oddalić. Jego chore psychicznie fanki mi na to nie pozwalają, jakaś mnie popycha i znowu upadam. Tym razem tak, że łamię sobie szpilkę, przekręcam kostkę, tak, że odczuwam silny ból. Klnę głośno; cholera z nogą, noga się zagoi, ale szpilka!Oryginalne Louboutiny! Oszczędzałam na nie pół roku!
Wściekła robię krótki wdech i przymykam oczy. Niech to wszystko się już skończy, proszę, proszę…
-Oj, łamago, wstawaj.Widzę, ze nie można cię spuścić z oczu choćby na minutę.-słyszę jego śmiejący się głos.Po chwili coś podnosi mnie z ziemi – delikatnie, tak, ze prawie tego nie czuję, bez żadnego wysiłku. Bierze mnie na ręce. Wzburzona otwieram usta, żeby zaprotestować, ale tylko kręci głową, więc milknę.Coś błyska mi przed oczami, potem znowu i znowu…
-Cholera, oni tu są!-słyszę, a potem jeszcze parę przekleństw. Zayn przyspiesza, w końcu biegnie do swoich kolegów.Dobiega do nich lekko zdyszany, pewnie przez to, ze mnie niósł.
-Zayn, idioto, nie mogłeś jej tam zostawić? Nie mogłeś zapłacić za buty? Nie,musiałeś pokazać, jak bohaterski jesteś! Już widzę te jutrzejsze nagłówki…Ba, dzisiejsze…”Wokalista One Direction ucieka z tajemniczą blondynką przez londyńskie ulice! KIM ONA JEST?F ANKI ZAYNA ZROZPACZONE”- marudzi jakiś blondyn, gwałtownie gestykulując.
- Spokojnie, Niall.- ucina Zayn. Ruszają szybkim krokiem do hotelu znajdującego się na rogu. W końcu do niego dochodzimy, w zupełnej ciszy, jestem lekko skrępowana, zważywszy na to, że chłopak ciągle trzyma mnie na rękach. Wchodzimy do hallu, któryś idzie do recepcjonistki.Rozglądam się dookoła; to ładnie urządzony, modny londyński hotel, wszędzie pełno obsługi.
- Zaynie Maliku, musimy poważnie porozmawiać. - oznajmia przystojny, wysoki chłopak z misternie ułożonymi lokami.
- Harry, uspokój się. - prosi Zayn.
- Możesz mnie już postawić.- mówię, starając się zignorować ból w kostce. Przypuszczam, ze jego wzrok powędrował na mnie, ciągle ma te okulary. Unosi lekko brwi i jakby sobie o mnie przypomniał uśmiecha się szeroko.
- Proszę bardzo. - delikatnie kładzie mnie na pobliskiej kanapie. - Jak noga?
- Ujdzie.
- Wstań.-prosi wręcz wyzywającym tonem. Z uniesioną dumnie głową staję na nogach, robię chwiejnie dwa kroki, ale po chwili znowu ląduję w jego ramionach.
- Czyli nie za dobrze z tą nogą. - mówi z wyrazem triumfu w oczach.
- Wcale nie!-protestuję słabo.
- Zayn, nie mamy czasu!Nie możesz się teraz bawić w jakiegoś doktorka, za piętnaście minut mamy wywiad w hotelu, potem gramy na żywo w ‚Goodnight, London’, a o ósmej mamy sesję zdjęciową…- trajkocze chłopiec z lokami.
- Harry, cicho.-mówi inny.I rytuje mnie, że nie znam ich imion, nie mogę określać ich w swojej głowie. Ale ja sobie poradzę, spokojnie. Ten trajkoczący z lokami będzie nazywany Loczkiem. Ten drugi, blondyn, ma na imię Niall, co nie będzie przeszkadzało mi w nazywani go ‚tym brzydkim’.Ten, który mu przerwał, by the way bardzo przystojny wygląda mi na..
-Liam, ja nie będę cicho! Ja nie mam po prostu czasu na bycie cicho! Nie krzycz na mnie, tylko na pierwszego obrońcę Wielkiej Brytanii!-drze się, patrząc na mnie ze złością.Zdjął ray-bany i schował je do kieszeni bluzy.
- Harry Styles!- krzyczy Liam wyraźnie zły.- Zayn zrobił dobrze, w pełni go popieram, sam postąpiłbym dokładnie tak samo. No, byłbym milszy, ale to Zayn…Nie masz prawa się na niego drzeć!Zamknij się i lepiej idź uczesz, żeby nikomu nie przyszło do głowy, ze się zezłościłeś, aniołku.
Zszokowana unoszę brwi. Patrzę na wszystkich po kolei. Liam i Loczek-Harry mierzą się wzrokiem, Zayn zrezygnowany usiadł obok mnie, ten brzydki stoi i nic nie mówi, a ten ostatni, co poszedł do recepcji rzuca gniewnie karty elektroniczne do pokojów.O dziwo, jedną rzuca mi.
-Po co mi to?-pytam, przyglądąjac się karcie.
-Żeby Zayn dopilnował, czy przypadkiem nie umarłaś... - mówi, po czym zaczyna chichotać. Jego śmiech udziela się reszcie, po chwili nawet mi.
- Nie potrzebuję, żeby ktoś mnie pilnował.Sama potrafię o siebie zadbać.
To prawda.Mam dziewiętnaście lat, nie jestem od nikogo ani trochę zależna.Jako bloggerka zarabiam na reklamach pojawiających się na moim blogu, czasami napiszę gdzieś jakiś felieton. Mam spory loft urządzony przez najmodniejszych architektów. Nie utrzymuję kontaktu z moją chorą psychicznie matką, której nienawidzę. Ojca nie mam, przykre? Nie, już nie. Czasami pogadam z siostrą. Starsza siostra, kobieta sukcesu – dwudziestoośmioletnia pani adwokat, prowadzi dobrze prosperującą kancelarię. Do osiemnastych urodzin to ona sprawowała nade mną „kontrolę rodzicielską”, była moją opiekunką prawną.Mimo, że widziałyśmy się może trzy, cztery razy na rok, dobrze  nam się z tym żyło.
- W to nie wątpię.Ale proponuję nosić niższe szpilki, szczególnie w Londynie.-rzuca ten brzydki, przepraszam, Niall.
- Mieszkam w Londynie od urodzenia. - warczę.
Jego mina zrzedła, przygryza wargę.
- Mam tu mieszkanie. Jakieś dwadzieścia minut drogi stąd. Zamówcie mi taksówkę i już mnie nie ma, dziękuję bardzo za pomoc…Zayn. - kończę wypowiedź napawając się brzmieniem jego imienia. Zdjął okulary i intensywnie wpatruje się we mnie ciemnymi oczami, jakby chciał mnie nimi zahipnotyzować.
- Nie ma opcji, że puszczę cię samą do domu. - mówi w końcu - Musisz poczekać, aż skończymy udzielać wywiadu, potem cię odwiozę. - decyduje, patrząc na chłopaków. Kiwają głowami na znak, ze się zgadzają.
Dziwne, jacy oni zmienni!Jeszcze pięć minut temu się na siebie darli, a teraz najchętniej wszyscy by mnie odwieźli…Co za ludzie!
- Nie!Nie mam pięciu lat!Sama wrócę. - protestuję słabo. Ten od kart parska cicho śmiechem.
- Nie.
- Chciałabym zobaczyć, jak powstrzymuje mnie ktoś taki jak ty.
- Chciałbym zobaczyć, jak patrzysz, jak cię powstrzymuję ze skręconą kostką. W sumie to niezłe z ciebie ziółko, masz skręconą kostkę, nie możesz chodzić, a jeszcze się kłócisz. - kiwa głową wyraźnie rozbawiony.
- Wypuść mnie. - każę cicho.
- Nie! Zayn, nie pozwól jej. -prosi Liam. Reszta szybko go popiera.
- Co was obchodzę? Nawet nie wiecie, jak mam na imię! - wydzieram się na całe lobby, parę osób patrzy na mnie wyraźnie zgorszonych.
- Miło nam. Od lewej: Zayn, Niall, Louis, Harry i ja, Liam. - przedstawia chłopak.
- Trianna. -mamroczę niewyraźnie.
- Jak? - dopytuje się Loczek.
- TRIANNA! - krzyczę. Znowu przyciągam spojrzenia ludzi dookoła. Super.
- Jak to się zdrabnia? - pyta Niall.
- Trinny, Rianna, Ria, Tria. - odpowiadam.
Tak, oto kolejna krzywda, którą wyrządzili mi rodzice. Trianna Black, do usług. Nikt nie wie, na czyją cześć, bądź niecześć dali mi imię, w każdym razie połowę życia spędziłam na wymyślaniu jakiegoś sensownego zdrobnienia. Ria to chyba najlepsze.
- Jak można do ciebie mówić, Trianno? - to Louis. Pierwszy raz dzisiaj się odzywa, pierwszy raz zwracam na niego uwagę. Przystojny chłopak, z ładnym uśmiechem i ciekawymi, zielonymi oczami.
- Ria.
- Trinny brzmi bardziej dziewczęco…- stwierdza tonem znawcy loczek-Harry.
- Nie interesuje mnie to, co brzmi dziewczęco, a co nie.
- Ria, to takie trochę agresywne, no nie?
- Harry…
- Słucham?
- Zamknij się.
- Ale…
- Zamknij się już lepiej.
Zmieszany chłopak opuścił wzrok. Biedactwo, pewnie nie jest przyzwyczajony do takiego traktowania.
- A w ogóle, to kim jesteście, że tłumy tak za wami szaleją? Wiecie, fanki, wywiady, te sprawy? - pytam niby od niechcenia, ale naprawdę zjada mnie ciekawość. Wszyscy unoszą lekko brwi, Zayn parska śmiechem.
- Nie wiesz, kim jesteśmy - dziwi się Liam.
- Gdybym wiedziała, tobym nie pytała…
- One Direction, obecnie najpopularniejszy popowy zespół w Wielkiej Brytanii. - oznajmia poważnym głosem Zayn. Widzę, że jest z tego dumny.Staram się nie patrzeć mu w  oczy, one są takie..No, cholera, takie…Hipnotyzujące. Patrzą na ciebie i nie możesz od nich odwrócić wzroku. Albo jego uśmiech, ma takie ładne wargi…
Ria, opanuj się!, myślę zrozpaczona faktem, że o kimś tak w ogóle pomyślałam. W tym momencie moja kostka daje o sobie znać; dziwne, że przez tyle czasu byłam w stanie ignorować ból. Na pewno jest skręcona.
-Hm, nie słucham popu…Wolę rocka, metal. Mogłabym dostać trochę lodu na nogę?
- Jasne. - Louis posłusznie idzie do recepcji.
- I nosisz szpilki. - wytyka mi Liam.
- Moje szpilki nie mają za dużo wspólnego z gustami muzycznymi, ale spokojnie, mam w domu glany.
- Radziłbym je częściej..
- ZAMKNIJ SIĘ, HARRY STYLES.
- No ale, no, no Trianna, no..
- HARRY, CISZA!
- Ale Ria, posłuchaj…
- OPUŚĆMY KURTYNĘ MILCZENIA.TERAZ.
- No nie bądź taka…
- Proszę. - Lou wraca, rzuca we mnie woreczkiem. Z ulgą przyciskam go do stopy i niemal jęczę, bo ból od razu ustępuje.
- Panowie, panowie! Są już dziennikarze! Cholera jasna, niech ktoś wezwie jej lekarza…-mówi niewyraźnie Zayn.
- Sama sobie wezwę lekarza.
Wstają z foteli gwałtownie, poprawiają fryzury, uśmiechają się wesoło, idą w kierunku dziennikarzy. Zayn stoi i patrzy mi w oczy.
- Na pewno?
- Na pewno. - obiecuję.
- Poczekasz tu na mnie?
- Poczekam.
- Na pewno?
- Zayn, chodź! Ria poczeka, chodź! -drze się Louis.
- Na pewno. Obiecuję. Masz słowo panny Trianny Black, najpopularniejszej brytyjskiej bloggerki.
- Trinny…jeśli stąd pójdziesz, to jak Boga kocham, osobiście cię znajdę. - grozi. Jego ton jest tak poważny, że wiem, że nie żartuje.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- ZAYN MALIK, JUŻ!
- Poczekasz?
- Poczekam, idź już.
- A jeśli mielibyśmy się już nigdy nie spotkać…- podchodzi do mnie, pochyla się lekko. Jego oczy są na wysokości moich. Spanikowana połykam ślinę. - to będziemy mieć chociaż co wspominać.
Zanim zdążyłam zaprotestować jego wargi spoczęły na moich.
I w tym momencie zostałam stracona.

***
Ding, ding, ding!
Ciocia J. prezentuje Wam Płomyczka.
UWAGA: PŁOMYCZEK BYŁ PUBLIKOWANY NA INNYM BLOGU, ALE JEST W PEŁNI MOJEGO AUTORSTWA.
With love,

J.

2 komentarze:

  1. fajne, tylko dlaczego akurat Niall jest tym brzydkim, ja się pytam, no :P
    Ogólnie mi się podoba i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie rozdziały i oneshoty sprawdzaj w spisie treści:)/Payno

      Usuń